Menedżer jako rodzic

„Dzieci są ucieleśnieniem tego, co najlepsze w życiu. Żyją w teraźniejszości. Są cudownym kwiatem, czystym potencjałem rodzących się możliwości, wcieleniem nowej energii życiowej, nadzieją. Są tym, czym są i dzielą się z nami swoją żywotnością, wydobywając ją także z nas – jeżeli potrafimy uważnie słuchać ich wezwań’.

Myla i Jon Kabat-Zinn

Jesteś menedżerem. Przywykłeś do tego, że inni ludzie (raczej) cię słuchają. Wracasz do domu – a tam twoje dziecko zachowuje się zupełnie inaczej niż twoi współpracownicy. Niekoniecznie robi to, czego byś chciał albo do czego  je zachęcasz. Jaka jest Twoja automatyczna reakcja? Pojawia się irytacja, bezradność czy złość? Podnosisz głos a może się izolujesz?

A gdyby tak potraktować  trudne w rodzicielstwie chwile jako okazje do pogłębiania kontaktu z córką lub synem? Wziąć głęboki oddech i zastanowić się, co jest dla nich najważniejsze na ten właśnie moment. Bliska mi filozofia komunikacji Porozumienia bez Przemocy mówi o tym, że działamy po to, aby zaspokajać fundamentalne  potrzeby. Warto więc zastanowić się, czego potrzebuje twoje dziecko tu i teraz? To będzie też wyjaśnienie dla emocji, które nim targają – bo one wskazują na niezaspokojoną tęsknotę (za bezpieczeństwem, bliskością, ruchem, zabawą etc.).

Kiedy na dodatek uzmysłowimy sobie, że potrzeby dzieci nie stoją w sprzeczności z naszymi, że wystarczy na spokojnie zastanowić się nad sposobami ich realizacji, codzienne bycie rodzicem może stać się bardziej harmonijne.

Już słyszę, jak mówisz: „łatwiej napisać, trudniej zrobić” –  i całkowicie się z tym zgadzam. Zastanówmy się więc, od czego można zacząć „testowanie” proponowanego tutaj podejścia.  Proponuję potraktować swoje dzieci jako najlepiej wykwalifikowanych przewodników – osobistych trenerów lub coachów. Tak, tak, nie pomyliłam się. Skoro twoje pociechy konfrontują cię z masą najróżniejszych emocji – od euforycznych stanów bezgranicznej miłości po bezbrzeżną frustrację lub wściekłość – to warto zacząć wykorzystywać te lekcje, które dają ci zupełnie za darmo, do własnego rozwoju.

Jak? Jeśli zalewa cię fala czułości, zanurz się w niej, przytul mocno córkę lub syna, usłysz bicie waszych serc, zauważ oddechy, bądź obecny jak najbardziej się da w tej cudownej chwili głębokiego kontaktu. A jeśli niebezpiecznie zbliża się moment jakiegoś wybuchu czy innej intensywnej reakcji, której wcale byś nie chciał, zadaj sobie pytania: Co właściwie się dzieje? Dlaczego reaguję tak gwałtownie na tę sytuację? Jakie będą konsekwencje mojego zachowania? Jaki mam wybór? To też najbardziej odpowiedni moment na danie sobie samemu empatii poprzez nazwanie uczuć, które się w tobie pojawiają i znalezienie potrzeby, która za nimi stoi. (np. Jestem przerażony i potrzebuję bezpieczeństwa albo: Jestem wściekła i marzę o  spokoju albo: Jestem sfrustrowana i chcę więcej zrozumienia).

Często słyszy się przysłowie: Małe dzieci – mały kłopot, duże dzieci – duży kłopot. Niewątpliwie coś w tym jest. Czym starsze są dzieci, tym więcej dają powodów do zmierzenia się z najróżniejszymi lękami, automatycznymi reakcjami. Na ile chętnie odrabiasz wtedy lekcje świadomej akceptacji  przykrych uczuć? Jedną z metod radzenia sobie z nimi jest tylko ich zauważanie i nazywanie. Warto ją włączyć do swojego portfolio umiejętności rodzicielskich.

Elastyczność to też na pewno jedna z tych kompetencji, którą będąc rodzicem,  ćwiczy się codziennie. To, co do wczoraj działało, dziś już może wymagać zmiany. To, że do tej pory zupa pomidorowa była najbardziej ulubiona wcale nie oznacza, że dzisiaj zostanie zjedzonaJ :-).

Czego jeszcze uczą nas dzieci? Kreatywnego podejścia do życia. I to jest ta radosna strona macierzyństwa i ojcostwa. Samo obserwowanie niewyczerpanych sposobów na realizowanie swoich pomysłów daje olbrzymią radość. Kilka „artystycznych działań” mojej pięcioletniej córeczki z ostatniego tygodnia: nieskrępowany taniec na koncercie jazzowym, zrobienie sobie tabletu z kartki A3, przygotowanie pachnącej mikstury z przypraw –tyle pamiętam, bo zwróciłam na nie uwagę. Na pewno było ich więcej, tylko że ja nie nastawiłam się na ich dostrzeżenie.  Na szczęście (dla nas!) dzieciaki potrafią zarażać swoją nieskrępowaną twórczością – korzystajmy z tego jak najczęściej! Dawajmy swojemu wewnętrznemu dziecku się wyszaleć i tańczmy, śpiewajmy, układajmy wierszyki, malujmy, biegajmy po kałużach, oglądajmy mrówki, róbmy kartki świąteczne, pieczmy razem ciastka, róbmy cokolwiek, byle naprawdę razem i naprawdę z radością.

A potem znajdźmy jeszcze chwilę wytchnienia w samotności, bo to też się bardzo przyda, czego czytelnikom i sobie życzę,

Beata Kupiec

PS. Bardzo polecam książkę: Myla i Jon Kabat-Zinn, Dary codzienności. Poradnik uważnego rodzicielstwa.

Beata Kupiec – trenerka współpracująca z Pathways, konsultantka, mama trójki dzieci, autorka programów rozwojowych: Mamy synów oraz Mamy (i) córki. Więcej informacji na Facebooku: Ogród Inspiracji

Napisz do Beaty: beata@ogrodinspiracji.pl

Comments are closed.