O paradoksie i możliwości

TRZY KROKI DO WOLNOŚCI

Jeden z wątków, który często przewija się w mojej pracy z klientami, to poczucie bycia
w pułapce i pragnienie wyzwolenia. Towarzyszy temu bezradność i niemożność dostrzeżenia szansy na zmianę na lepsze. Ludzie czują się zniewoleni przez swoją pracę, związki, oczekiwania rodziny, nałogi i stare sposoby życia, które wyglądają na sytuacje bez wyjścia. “Nic na to nie poradzę! Po prostu taki jestem!” Próbują różnych strategii, aby się wyzwolić, albo przynajmniej czymś zająć, maskując choć na chwilę poczucie bycia w pułapce.

UCIECZKA TO NIE WOLNOŚĆ

Wiele osób nauczyło się utożsamiać ruch z wolnością: „nic się mnie nie trzyma, kiedy jestem w ruchu” – taką mają nadzieję. Toteż za każdym razem, gdy życie czy związek stają się nie do zniesienia, osoba z taką strategią porzuca tę groźną sytuację i idzie dalej. Lecz dokądkolwiek się udaje, by zacząć od nowa, wnosi ze sobą w to nowe miejsce swój stary sposób bycia. Wkrótce w nowym miejscu czy nowym związku wprowadza ten sam co poprzednio mechanizm, tworzy ten sam system.

Niektórzy moi klienci mówią, że mają poczucie utknięcia w powtarzającym się śnie – odgrywania wciąż i wciąż od nowa tych samych utartych wzorców – bezradnie powtarzając ich zakończenie. Inni z kolei uciekają od uczucia uwięzienia poprzez ciągłe przeprogramowywanie swojego życia. Nie porzucają fizycznie związku, miasta czy pracy, po prostu nigdy nie wychodzą z fazy ruchu. Żyją jakby wciąż od czegoś uciekając, jakby ochroną przed zatonięciem miało być patrzenie w przód i po-ruszanie stopami.

Dla wielu, wypełnianie życia milionem zobowiązań, które nigdy nie pozwalają na zatrzymanie i cichą autorefleksję, jest jedynym sposobem na pokonanie depresji, obsesyjnych wzorców myślenia i wewnętrznych głosów, albo też jedynym sposobem na poczucie, że idą w życiu do przodu.

Uzależnienie od nowości to inna blisko z poprzednimi związana strategia radzenia sobie
w walce z poczuciem zniewolenia. W tej metodzie, gdy tylko dana osoba zaczyna czuć się niewygodnie z po-czuciem bezsilności związanym z niemożnością stworzenia życia lub siebie takimi jak naprawdę pragnie, zaczyna wydawać pieniądze, kupować innym prezenty albo zdobywać nowe zabawki, żeby odwrócić czymś swoją uwagę. „Jeśli nie mogę mieć tego, czego pragnę, przynajmniej dam sobie coś, na co mogę popatrzeć, pobawić się lub założyć!”

Z kolei „buntownik” to taki ktoś, kto ma siebie za wysoce niezależną jednostkę, podczas gdy w rzeczywistości jest w pułapce jak każdy, kto pozwala zewnętrznej presji decydować o własnych działaniach. Życie wyrastające z oporu wobec „tego człowieka”, twoich rodziców, rządu lub czegokolwiek, czego nie chcesz, w odróżnieniu od życia zbudowanego na jasnym przekonaniu o tym, czego CHCESZ, nie jest życiem w wolności. Choć „buntownik” działa w złudnym przekonaniu, że jedyna rzecz wobec której powinien się buntować to ktokolwiek będący wyżej od niego/niej w hierarchii, wciąż tworzy sobie życie dyktowane zewnętrznym systemem bądź osobą, której się sprzeciwia, bardziej niż własną, wewnętrzną wizją.

Niepokojące poczucie znudzenia to to, co opisują ludzie gdy są w pułapce, nie będący w stanie wskazać źródła problemu. Wiele ludzi stosuje eskapizm, żeby uciec od życia, którego jak sądzą nie mają siły zmienić; rozwijają wtedy nałogi, sięgając po alkohol, narkotyki, jedzenie, telewizję, gry komputerowe, hazard i/lub pornografię. Niektórzy klienci mówią mi, że czują, że mogą powiedzieć to co naprawdę myślą, tylko gdy są „wstawieni”. Wielu twierdzi również, że jedyny moment, w którym nie oceniają ich i nie upominają ich własne wewnętrzne głosy to te chwile, w których są pochłonięci oglądaniem telewizji, czy narkotykiem.

Jestem zdania, że wszystkie powyższe strategie nie tylko nie są efektywnymi metodami ucieczki z pułapki życia, ale większość z nich w zasadzie wspiera tworzenie się poczucia zniewolenia lub je wzmacnia. Na czym więc naprawdę polega „bycie wolnym”? Czym jest siła do stwarzania własnego życia takiego, jakie chcemy? Skąd pochodzi?

Prawdziwa wolność jest blisko związana z nowym sposobem bycia ze sobą, raczej niż robienia czegoś w świecie. Wymaga uwolnienia się z przywiązania do trzech rzeczy: 1) nieszczęśliwej historii życia i ocen dotyczących twojej przeszłości 2) sztucznego obrazu, który projektujesz, aby uniknąć ocen swoich i innych ludzi w teraźniejszości, 3) twoich fantazji na temat tego, że z dostateczną dozą właściwego planowania i działania, unikniesz dyskomfortu w przyszłości.

WOLNOŚĆ OD PRZESZŁOŚCI

Niemal każdy kogo znam, jest głęboko przywiązany do historii, które opowiada sobie o własnym życiu, i znaczenia, jakie tym historiom nadaje. Na bazie nadawania znaczenia przydarzającym się nam wydarzeniom budujemy sobie tożsamość. „Jestem nieśmiałą osobą, bo gdy byłem w drugiej klasie, nauczyciel zmuszał nas do czytania na głos przed całą klasą.” „Nie umiem zarządzać pieniędzmi, bo rodzice nigdy mnie tego nie nauczyli.” „Traktuję partnera jak dziecko, bo moja mama była alkoholiczką i muszę w tym związku być rodzicem.” „Mam problemy z erekcją, bo w dzieciństwie byłem molestowany.”

Choć pozornie może być prawdą, że złe rzeczy, które przydarzyły ci się w dzieciństwie mają negatywny wpływ na twoje obecne życie, jest mnóstwo ludzi, z których w dzieciństwie się śmiano, a które nie są nieśmiałymi dorosłymi, i wielu, którzy zarządzają finansami, przy czym sami musieli się tego nauczyć. Istnieją dorosłe już dzieci alkoholików, które nie traktują swoich partnerów jak dzieci, i osoby wykorzystywane seksualnie w dzieciństwie, które wiodą udane na poziomie fizycznym związki w życiu dojrzałym. Z mojego doświadczenia wynika, że najbardziej wyraźnym czynnikiem, decydującym o zdolności człowieka do wyleczenia samego siebie z trudnej przeszłości, jest umiejętność wyzwolenia się z tożsamości, którą na bazie też przeszłości zbudował, i stworzenie tożsamości nowej, opartej o własną siłę. Problem polega na tym, że większość ludzi jest bardziej przywiązana do swojej tożsamości niż do pragnienia bycia wolnym.

Odpuszczenie przeszłości jako uzasadnienia dla aktualnego poczucia bycia nieszczęśliwym dla wielu brzmi jak zdrada samego siebie, jak gdyby myśleli: „jeśli odpuszczę przywiązanie do mojej historii i przestanę przeżywać to, że byłam ofiarą, będzie to oznaczało, że cierpiałam na darmo!”. „Kim będę kiedy oderwę się od przekonania, że zostałam zraniona?”. Jakże kuszące jest oparcie się o przeszłość, jako uzasadnienie do bycia nieszczęśliwym w teraźniejszości. Bycie ofiarą w przeszłości jest doskonałym wyjaśnieniem w momentach, w których sięgnięcie po to, czego pragniesz teraz, wydaje się zbyt ryzykowne. I świetnym powodem, by nie podejmować ponownie ryzyka, gdy nie dostaniesz tego, czego chcesz, za pierwszym podejściem.

Lecz obwinianie przeszłości sprawia jedynie, że nadal jesteś w niej uwięziony, jakbyś odgrywał scenariusz bycia ofiarą wciąż i wciąż na nowo w teraźniejszości – poprzez negatywne interpre-tacje tego, co ci się przydarza, nieświadomy sposób reagowania na ludzi, czy sposób w jakim zawsze oczekujesz, że padniesz ofiarą, bo przecież zawsze nią byłeś.

Nie mówię tutaj „spartaczyłeś swoje życie – twoja wina.” Raczej staram się namówić cię, być zaakceptował fakt, że mimo że w przeszłości nieświadomie kreowałeś swoje doświadczenia życiowe, może zacząć zmieniać życie teraz, tworząc je bardziej świadomie.

A co jeśli w każdym momencie życia rodzisz się od nowa – i w każdym momencie masz możliwość bycia ze sobą, w świecie, w nowy sposób? Czy ciągniesz za sobą ciężki wór z przeszłością, którego pętla zaciska ci się na szyi? Czy zafiksowałeś się na niesprawiedliwości, która cię kiedyś spotkała, lub też obciążyłeś winą i wstydem za dawne błędy, które popełniłeś? Jeśli kogoś zraniłeś, przeproś, popraw się i odpuść. Jakby to było, odłożyć to wszystko na bok? Kim byłbyś teraz? Jeśli naprawdę chcesz być wolny, musisz stanąć twarzą w twarz z życiem bez tożsamości osoby, która została tak wykorzystana i tak skrzywdzona, że na zawsze pozostanie zniszczona. Zerwij tę pętlę.

WOLNOŚĆ OD TERAŹNIEJSZOŚCI

Życie tak wielu osób kręci się wokół bycia akceptowanymi przez innych. Sięganie po głębsze poczucie wolności w teraźniejszości wymaga, abyśmy odpuścili przywiązanie do ocen świata zewnętrznego na nasz temat wraz z fantazją, że mamy nad nimi kontrolę. Czy wciąż próbujesz zadowolić tatusia, którego nie da się zadowolić tak, że aż „robisz wszystko, co w twojej mocy?” Czy dajesz się wciągnąć w bagno plotek ex-żony twojego męża, próbując przekonać partnera, że jesteś godna zaufania? Czy starasz się udowodnić matce, że ją kochasz, podczas gdy ona ciągnie za sobą bagaż swojego dzieciństwa, w którym nie jest godna miłości, i nie usłyszy tego co mówisz, dopóki tego bagażu nie puści?

Nie tylko masz niewielki wpływ na to, jak widzą cię inni, ale oni też mają swoje własne powody, żeby widzieć cię taką, jaką chcą. Twój ojciec nigdy nie dostrzeże, że robisz wszystko, co w twojej mocy, dopóki nie odpuści swojej historii o tym, że on sam nie był do tego zdolny. Twój partner nigdy nie uwierzy, że jesteś godna zaufania, dopóki sam nie uzna siebie za godnego zaufania, lub nie poczuje się godny ciebie, albo nie zda sobie sprawy że nie umrze jeśli odejdziesz, lub…lub…Twoja mama ma nieświadomy interes w odrzucaniu przyjęcia twoich wyrazów troski, jeśli sama czuje się niegodna miłości; po pierwsze, bo jej stanowisko sankcjonuje znaczenie jej ofiarnej przeszłości, a po drugie – jak długo starasz się bez sukcesu ją przekonać, tak długo ma nad tobą władzę.

Co o sobie wiesz? Kim naprawdę jesteś? W jakich momentach cenzurujesz wyrażanie siebie, żeby zyskać zewnętrzną akceptację lub uniknąć konfliktów, albo nie zranić czyichś uczuć? Ludzie wokół ciebie stają się bardzo efektywni, gdy zaczyna chodzić o nieświadome skłonienie cię do zachowywania się w sposób, jakiego oni od ciebie oczekują. Kiedy i gdzie odgrywasz rolę w cudzym scenariuszu? Jaki scenariusz napisałbyś sam, gdybyś odpuścił ocenę samego siebie oraz potrzebę zewnętrznej walidacji, zastępując je zasilaniem z wewnątrz? Uzewnętrzniając twoją prawdziwą naturę i budując życie, jakie chcesz?

WOLNOŚĆ OD WYIMAGINOWANEJ PRZYSZŁOŚCI

Trzecim i ostatnim wyzwaniem w tej wyprawie po wolność jest nauczenie się odpuszczania fantazji pozwalającej ci wierzyć, że masz wystarczającą moc by uniknąć bólu i dyskomfortu w przyszłości, jeśli tylko będziesz czujny i będziesz właściwie planował. Kultura zachodu jest pełna takiego rozumowania. Jako jej członkowie wierzymy, że mamy prawo do życia bez cierpienia, a jeśli doświadczamy bólu, to coś jest nie tak. Tak naprawdę, ból jest nieodłączną częścią życia. I nieważne jak bardzo się starasz, jak dużo swojej cennej życiowej energii pożytkujesz na jego unikanie; ból cię od czasu do czasu odnajduje. Przez większość cierpień można przejść, chyba że ciągniesz za sobą historię z przeszłości o tym, że nie potrafisz ich znieść, lub historię o tym, że ty, właśnie ty, jesteś obiektem cierpień większych niż jesteś w stanie znieść.

Przywiązanie do przekonania, że możesz uniknąć bólu, w dużej mierze wywołuje poczucie bycia w pułapce, które opisuję w tym artykule: to lęk przed dokonywaniem wyborów. Ludzie tak boją się popełniać błędy lub dokonywać złych wyborów, że odkładają te wybory w czasie, lub pozwalają innym decydować za siebie. Niektórzy tak obsesyjnie myślą o katastrofach i usiłują za wszelką cenę uniknąć tragedii w przyszłości, że więżą się w więzieniach własnych umysłów i przez większość życia czują się jak sparaliżowani.

Co by się stało, gdybyś zaczął podejmować wybory dotyczące twojej przyszłości, bazując na tym co cię interesuje i ekscytuje, zamiast na tym, co cię przeraża? Co by było, gdybyś zaakceptował jako część twojej tożsamości przekonanie, że jesteś osobą, która radzi sobie z tym, czym życie ją zaskakuje i nie zmienia obranego kursu? Co by było, gdybyś dał sobie pozwolenie na nie lubienie swoich wyborów, zmianę zdania, obieranie nowych ścieżek i ponowną zmianę zdania?

Chcesz być wolny? Nie żyj życiem, które kręci się wokół: rozmyślania i analizowania co zrobiłeś źle, obwiniania przeszłości za to, jaki jesteś teraz, wymyślania jak uszczęśliwić innych ludzi sobą, albo jak uniknąć kolejnych porażek. Wybierz z życia te składowe, które chcesz, scal je w jedno – i żyj!

Gaelen Billingsley

O autorce: jest amerykańską psychoterapeutką klientów indywidualnych, par i rodzin. Pracuje w oparciu o podejście systemowe, holistyczne, wspierając klientów w uwalnianiu się od nie służących im przekonań, nawyków i zachowań tak, aby mogli świadomie i intencjonalnie przeżywać swoje życie.

Tłum. Dorota Kożusznik-Solarska

Comments are closed.